środa, 3 września 2014

Czy to sukces?



Aż boję się o tym mówić (napisać) głośno, ale chyba się udało. Od 2 tygodni regularnie, zgodnie z informacją umieszczoną na ulotce cały czas przyjmuję tabletki IQFace. Od razu mogę powiedzieć, że nie odczuwam żadnych przykrych objawów niepożądanych. Nie kręci mi się w głowie, nie wystąpiła na ciele żadna wysypka więc chyba wszystko w porządku. Bynajmniej nic szczególnego się ze mną nie dzieje, oczywiście nic złego.

Za to dobrego mam bardzo dużo. IQFace to strzał w dziesiątkę i chciałabym powiedzieć wszystkim dziewczynom, które tak jak ja cierpiały z powodu znienawidzonych pryszczy: idźcie do sklepu albo zamówcie w Internecie tabletki na trądzik. Spełniły one moje oczekiwania w 100%, a nawet je przewyższyły. Od tygodnia nakładam na siebie coraz mniej pudru, a korektora nie używam już wcale. Czasem pudruję jeszcze twarz pudrem w kamieniu, ale tylko dlatego, że mam cerę tłustą, która może się nieestetycznie świecić. Sądzę, że jeszcze 2-3 tygodnie i będę mogła kompletnie zrezygnować z makijażu, jeśli tylko będę tego chciała. Jakoś przyzwyczaiłam się do jego robienia co rano. Teraz jednak nie straszę domowników, kiedy widzą mnie na śniadaniu, zanim zasiądę przed lustro i zrobię tapetę.

IQFace zlikwidował problem krost od podstaw, nie tylko złagodził przykre dolegliwości w postaci świecących, dużych pryszczy z kraterami wypełnionymi robą i w postaci zaskórników w czarnym kolorze, ale też spowodował, że na mojej twarze w zasadzie nie powstają nowe krosty. Czuję się jak nowo narodzona i jest to bardzo przyjemne uczucie. Przezwyciężyłam swój największy kompleks i wcale nie musiałam pogodzić się z trądzikiem. Po prostu zaczyna on znikać i pojawiają się moje rysy twarzy. Nie jestem taka brzydka, jak mi się wydawało, ale z tymi wszystkimi pryszczami nikt nie zwracał na mnie uwagę tak, jak na dziewczynę. Teraz to co innego! IQFace rozwiązał problemy krost i dodał mi wiele pewności siebie. Polecam serdecznie!

piątek, 29 sierpnia 2014

Tydzień po


Już od tygodnia zażywam tabletki IQFace i ku mojemu zdziwieniu, oczywiście pozytywnemu, zauważam pierwsze efekty. Tak jak mogłam się tego spodziewać, moje pryszcze nie zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale porównując mój stan z teraz i sprzed 7-10 dni widać lekką poprawę. Krostek jest trochę mniej i nie mają one tak dużej skali, jak kiedyś. Nie wiem, czy na pewno uzyskane rezultaty są wynikiem stosowania tych tabletek, ale głęboko w to wierzę. Po aż tylu niepowodzeniach z leczeniem mojego trądziku chyba coś musi w końcu zadziałać.
Osobiście przyjęłam metodę prób i błędów i tak jak pisałam stosowałam różne metody walki z pryszczami na całej mojej twarzy. Niestety, wcześniej nie uzyskiwałam z goła żadnych rezultatów. Co najwyżej były one chwilowe. Postanowiłam więc działać od wewnątrz. A nóż przyniesie to lepsze efekty w leczeniu?

Muszę przyznać, że przed przyjmowaniem tabletek IQFace wstrzymywała mnie moja obawa o skutki uboczne. Jakoś wydaje mi się, że jakieś tam smarowidła i maseczki nie zaszkodzą zanadto mojemu organizmowi, ale już coś, co łyka się codziennie może wywołać radykalne zmiany, niekoniecznie na moją korzyść. Z drugiej strony, tyle mówi się o tym, że na choroby, za jaką uważam mój nieszczęsny trądzik, trzeb a działać od środka, niszcząc ich przyczyny, a nie tylko lecząc objawy. Zwyczajne peelingi, maseczki i toniki bynajmniej nie likwidowały korzeni mojego problemu. Mam głęboką nadzieję, że IQFace usunie cały problem za jednym razem, choćbym miała przyjmować te tabletki jeszcze przez bardzo długi czas. Najważniejsze, że jakiekolwiek efekty już są. To dla mnie dużo. Za parę dni zacznie się normalny rok szkolny i będę chcąc nie chcąc musiała wychodzić z domu. Znów zacznie się sporządzanie co rano przez pół godziny, przed lustrem, tapety na twarz. Jeśli za kilka tygodni będę mogła się jej pozbyć, choćby w jakimś małym stopniu, i tak będę bardzo zadowolona z postępów w leczeniu trądziku.

piątek, 22 sierpnia 2014

Pierwsze kroki z IQFace



Dobra, koniec z babcinymi metodami pozbycia się trądziku. Nie powiem, trochę poprawiły kondycję skóry, ale nie jest to efekt, który chciałabym uzyskać. Nadal aby wyjść z domu muszę się nieźle napracować, żeby wyglądać jako tako. Nigdy nie wyglądam dobrze bez grubej tapety - korektora, podkładu i pudru sypkiego. Chyba zostanę charakteryzatorką do filmów, bo to umiem robić perfekcyjnie.  Jest to w ogóle jakaś myśl. Będę mogła siedzieć gdzieś w zaciszu przyczep filmowych i malować aktorów, a sama będę mogła mieć nałożone na twarz wszystko, co tylko zechcę. Nie o to jednak chodzi. Chciałabym móc kiedyś wyjść z domu na imprezę z przyjaciółmi bez tej całej tapety. Nie mogę nawet latem, idąc na plażę zrezygnować choćby z podkładu czy kremów koloryzujących. 

Wyglądam jak potwór i czuję się jakbym była z innej planety. Najgorsze, że wszystkie moje koleżanki mają świetną cerę. Brakuje mi odwagi, aby omawiać z nimi swój problem. Bloga piszę, ale to tak jakby anonimowo, a tu musiałabym z kimś stanąć twarzą w twarz i gadać o moich krostach. Później dziewczyny zwracałyby pewnie jeszcze więcej uwagi na nie niż dotychczas.

No nic, postanowiłam sięgnąć do szafy po tabletki IQFace. Długo się wzmagałam przed zażywaniem czegokolwiek na pryszcze. Ale skoro zewnętrzne, powierzchowne sposoby nie zadziałały jakoś gruntownie, chyba zacznę działać od wewnątrz. Mam tylko nadzieję, że zażywając te tabletki nie będę miała jakiś poważnych dolegliwości. Na pewno jakieś efekty uboczne mogą wystąpić, a znając moje szczęście na pewno u mnie się one pojawią.

Nie wiem w zasadzie, co myśleć o tym całym IQFace. Niby ludzie na forach dyskusyjnych piszą, że to działa, tylko trzeba regularnie łykać tabletki i cierpliwie czekać na efekty, a w końcu staną się one zauważalne gołym okiem. Jestem skłonna w to uwierzyć nawet bardziej, niż gdyby mi napisali, że po trzech dniach stosowania tabletek pryszcze znikną jak ręką odjął, a moja twarz stanie się gładka jak pupa niemowlaka.

środa, 13 sierpnia 2014

Maseczki całkiem niezłe



Od tygodnia wykorzystuję przygotowywane ręcznie maseczki z drożdżami piwowarskimi. To znaczy, za pierwszym razem użyłam drożdży piwowarskich, a za drugim - już piekarskich. Wydaje mi się, że te drugie działają lepiej, a poza tym, są dostępne niemalże w każdym sklepie, więc nie ma żadnego problemu z ich zakupem. Przyzwyczaiłam się już trochę do specyficznego zapachu maseczki z drożdżami, ale za nic na świecie nie pokazałabym się w takim czymś innym ludziom. Maseczkę robię wieczorem - nie wiem czy dobrze, ale wymyśliłam sobie, że wtedy spokojnie mogę oczyścić swoją skórę i pozostawić maseczkę do wyschnięcia. Po jej zmyciu z twarzy, czyli po jakić 20 minutach od nałożenia, nie pacykuję już skóry kosmetykami kolorowymi. Puder poszedł w odstawkę, oczywiście, jeśli nigdzie nie wychodzę wieczorem. Odpuszczam sobie spotkania towarzyskie, aby walczyć z trądzikiem, choć oficjalnie kumpelom powiedziałam, że bolał mnie brzuch. Czy uwierzyły? Nie wiem. Pewnie do głowy by im nie przyszło, że nie chcę wychodzić z domu, bo walczę z pryszczami.

Czy maseczki drożdżowe działają? I tak i nie. Powiem, że moja skóra po zrobieniu 5 maseczek rzeczywiście wygląda lepiej. Te ślady po pryszczach, które miała, spłyciły się i nie wyglądają już tak tragicznie. Niestety, drożdże nie zahamowały rozwoju nowych pryszczy. Te niestety nadal się pojawiają. Bezskutecznie walczę też z zaskórnikami, choć wiem, że ich nadmierne powstawanie to w zasadzie moja wyłączna wina. Od tego tygodnia zaczynam stosowanie IQ Face. Postanowiła, że zmasowana działania w końcu muszą dać jakieś rezultaty. Kit z tym, że trochę to potrwa. Liczę na to, że po wakacjach będę mogła w spokoju chodzić do szkoły  i nie wyglądać jak malowana lala albo dziwoląg.

Widzę już pierwsze efekty maseczek - skóra jest w lepszej kondycji. Teraz kwestia tego, aby coś zadziałało od wewnątrz na moje pory, aby się nie zatykały i nie powstawały krosty. Być może IQ Face coś tu pomoże. Mam głęboką nadzieję, że tak właśnie będzie.

środa, 6 sierpnia 2014

Drożdże dla urody



Cóż, zaczynam kolejną kurację z cyklu „babcine sposoby na pryszcze”. Jestem do niej sceptycznie nastawiona, zwłaszcza, że nacieranie się truskawkami nie przyniosło z goła żadnych efektów. Mam jedynie nadzieję, że stosując drożdżowe maseczki moja twarz nie będzie wyglądała jeszcze gorzej, niż obecnie. Trochę pomaga mi o tej porze roku słońce, aby wysuszać wypryski. Szybciej się goją, ale to nie oznacza, że nie powstają kolejne. Będąc w centrum miasta, w upale, wręcz czuję, że pory na twarzy się zamykają wraz z całym brudem, który osiada na mojej twarzy. To paskudne, ale nie mogę przecież iść przez miasto i wycierać twarzy chusteczkami nawilżanymi. Cała moja tapeta by spłynęła i oczom wszystkich ludzi pokazałyby się okropne pryszcze. Wolałabym nigdzie nie wychodzić, aby nie ryzykować takiej sytuacji. Cóż, ale czasem po prostu muszę wyjść z domu, bo ile można wytrzymać siedząc od rana do nocy przed kompem?

Wracając do tematu, postanowiłam zrobić sobie domowym sposobem maseczkę z drożdży piwnych. Kupiłam takie drożdże w sklepie ogrodniczym, a wcześniej w necie przeczytałam, że teraz wiele kosmetyków dostępnych w drogeriach posiada w swoim składzie drożdże. Może więc ten składnik ma jakiś magiczny wpływ na skórę człowieka?

Zrobiłam sobie maseczkę z 2 łyżek drożdży piwowarskich, które zalałam 2 łyżkami mleka. Uzyskałam paskudną gęstą papkę, którą nałożyłam na twarz i poczekałam aż wyschnie. Po około kwadransie zmyłam twarz ciepłą wodą. Skóra pachniała drożdżami, choć akurat dla mnie nie jest to zbyt miły aromat. Ale co tam! Najważniejszy ma być efekt, ale ten nie przyprawił mnie o euforię. Z resztą, nie oczekiwałam tego. Skóra stała się jedynie trochę miększa i to wszystko. Dopiero raz robiłam sobie taką maseczkę więc nie sądzę, żeby rezultaty były widoczne tak szybko. Zobaczymy, co się stanie po kilku tygodniach, o ile wcześniej nie skapituluję. Widziałam na necie, że można też zrobić maseczkę z drożdży, zimnej wody i soku z cytryny. Tą maseczkę postaram się też wkrótce spróbować.

piątek, 1 sierpnia 2014

Tylko naturalność



Zastanawiam się, czy zaostrzenie moich problemów z trądzikiem nie wynika z tego, że stosuję całą masę kosmetyków. Moja kosmetyczka jest solidnie wyposażona we wszelkiego rodzaju preparaty do oczyszczania skóry. Mam tonik i płyn do zmywania makijażu dla skóry z problemami, mam antybakteryjny żel do mycia, plasterki do usuwania wągrów z nosa, żel punktowy na krosty oraz krem na noc i na dzień do cery trądzikowej. Jak widać - niemało produktów, których jedynym celem powinno być usunięcie moich krost. Tymczasem, nie widzę zadowalających efektów, choć stosuję bardzo wiele kosmetyków dostosowanych niby do moich potrzeb.

Problem w tym jednak, że nie mam tak oczyszczonej skóry przez cały dzień. Tylko w nocy mogę pozwolić sobie na to, aby nie nakładać żadnego paskudztwa na twarz. Jak mam wyjść z domu, skoro wszystkich straszyłyby ohydne krosty na czole, nosie czy policzkach. Muszę więc spędzić co najmniej pół godziny w łazience, aby jako tako doprowadzić się do stanu używalności. Efekt nigdy nie jest idealny, zwłaszcza, że musiałabym nakładać podkład, puder i korektor w lepszym świetle niż to, które mam w łazience. Zauważyłam, że po zmyciu całej tapety wieczorem moja skóra wygląda jeszcze gorzej niż rano.

Wiem, że dobrze by było zrezygnować trochę z tych kosmetyków, ale niewiele mogę zrobić. Zgodnie z tym, co powiedziała babcia postanowiłam choć trochę poużywać naturalnych kosmetyków. Zamiast przecierać twarz tonikiem antybakteryjnym, myję ją mydłem i nawilżam zwykłym kremem nawilżającym. Nie robię maseczek czy peelingów, licząc na to, że rady babcine w końcu podziałają. Może uzyskałabym szybko dobre efekty, myjąc się szarym mydłem i ciepłą wodą z kranu, robiąc ziołowe napary i wystawiając skórę na ich działanie, jeśli zrezygnowałabym z korektora i pudru, ale z tymi kosmetykami nigdy się nie rozstaję. Na brak makijażu mogę sobie pozwolić wyłącznie wtedy, gdy nigdzie nie wychodzę i nikt do mnie nie przychodzi.

Ehhh, pozostaje mi czekać na jakieś efekty i tymczasem próbować kolejnych metod walki z trądzikiem. Tabletki IQFace nadal stoją w szafce. Coraz bardziej przekonuję się do tego, że działanie na krosty od środka mogłoby być skuteczne.